Cheatowanie jest kwestią wyboru – i o ile w grach jednoosobowych wpływa tylko na nasze własne doznania z gry – tak w przypadku produkcji nastawionych na multiplayer, może wyrządzać bardzo wiele szkód. Odczuwają je zarówno gracze, jak i twórcy gry, o czym w dotkliwy dla portfela sposób przekonała się firma Global ++.
Deweloper odpowiedzialny za Pokemon GO wygrał właśnie głośną sprawę sądową przeciwko firmie Global++, która aż do tej pory zajmowała się tworzeniem cheaterskich aplikacji do gier Niantica, noszących wybitnie oryginalne nazwy: Pokemon GO++, Potter++ oraz Ingress++. Wszystkie wymienione wpływały na bazową grę, dając korzystającym znacznie większą przewagę nad uczciwymi użytkownikami.
Pozew przeciwko korporacji wytoczony został w 2019 roku i dotyczył przede wszystkim naruszenia praw autorskich. Obie strony finalnie zakończyły sądową batalie, gdy przedstawiciele Global++ przyznali się do większości zarzucanych im czynów i zgodzili się na wypłatę zadośćuczynienia w wysokości 5,000,000$ oraz zaniechanie dalszej dystrybucji swoich produktów.
Kluczowym dla dowodów w sprawie okazało się wykazanie przez Niantic tego, iż Global++ zbudowało swoje aplikacje na kodach oryginałów, które jako własność intelektualna, podlegają ochronie prawnoautorskiej. Kolejną rzeczą jest fakt, iż Pokemon GO jest grą oferującą rozmaite formy mikropłatności, które pełnią formę legalnej możliwości ułatwienia gry. Aplikacje Global++ dawały takową możliwość graczom niewydającym na grę ani złotówki, co – zgodnie z finalną opinią Sądu – było niesprawiedliwe wobec płacących użytkowników.
Omawiana sprawa rozgrywała się w Sądzie Federalnym w stanie Kalifornia, gdzie firma Global++ przyznała się do łącznie trzech zarzutów, w których skład wchodzą: naruszenie prawa autorskiego, dokonanie aktu cyberprzestępstwa oraz nadużycie. Pozostałe zarzuty obejmowały nadużycie danych komputerowych (prawo kalifornijskie), nieuczciwą konkurencję oraz jawne naruszenie regulaminu firmy Niantic.
źródło: GameRant